...dziś było dziwnie, miałam wrażenie jakbym siedziała gdzieś obok, jakaś nieobecna z własnej woli. .Niby standardowy wieczór.. garstka znajomych...mój pokój.. dvd.....przygotowałam ten wieczór. .nie kierując się jakąś przyjemnością jak to dotychczas bywało, ale raczej z poczucia jakiegoś obowiązku. .względem oczekiwań innych. Oni wszyscy tacy roześmiani, dowcipni.. każdy rupieć w moim pokoju był w stanie wywołać salwy śmiechu, śmieli się twierdząc że dzięki moim zasłonom czują się jak w bajce (?)..włączałam film.. po kolei naciskając jakieś przyciski. .w planach "Frequency...ale już wtedy czułam się tak jakby mnie nie było, zachowywałam się chyba trochę machinalnie robiąc jedynie wszystko aby całe spotkanie się udało .Też się uśmiechałam, miałam dobry humor, w sumie taki jak teraz, ale mimo wszystko nie było tak jak zawsze. .w środku filmu się zamyślałam nie patrząc w ogóle na ekran...nie wiem w jaki sposób i kiedy ”Black market music”...
...pies wleciał prosto z deszczu i wytarł się w mój dywan..
...znów nie zasnę z powodu bzyczenia jakiegoś komara odpornego na wszystkie anty-specyfiki
..dobranoc